Już niemal przez pół wieku, od opracowania pierwszych prototypów, ludzie zastanawiają się nad tym, czy pojazdy elektryczne mają szansę zastąpić te konwencjonalne, spalinowe. Co prawda są one od wielu lat używane w pojazdach takich jak Melex, ale jeszcze do nie dawna trudno jednak było mówić o prawdziwej rewolucji. Największą bolączką pojazdów elektrycznych była i nadal jest pojemność akumulatorów oraz czas ładowania. Wraz z rozwojem technologii stosowanej w ogniwach akumulatorowych rozwija się jednak prężnie branża prawdziwych, pełnoprawnych samochodów elektrycznych.
Samochody elektryczne z pewnością mają ogromną szansę na odniesienie globalnego sukcesu. Firmy takie jak Tesla, Nissan czy Toyota już go zresztą odnoszą. Obecnie produkowane auta elektryczne oferują zasięg nawet 600 km na jednym ładowaniu, a dzięki zastosowaniu odpowiednich ładowarek („Supercharger” Tesli) można naładować je do pełna nawet w godzinę. Spokojnie mogą być już samochodem na co dzień, nie tylko do miasta czy na krótsze trasy.
Niestety, sieć specjalistycznych, wysokonapięciowych ładowarek jest mocno rozwinięta na razie tylko w Stanach Zjednoczonych. Prywatne firmy instalujące ładowarki na parkingach mają przeróżne oferty cenowe i często wymagają korzystania ze specjalnych przejściówek. Możemy też ładować samochód w domu, jeśli zainwestujemy w rozwiązania takie jak stacje wallbox, będziemy mogli bezpiecznie naładować nasze auto w zaledwie kilka godzin. Domowa stacja ładowania to także możliwość śledzenia danych dotyczących zużycia energii i prowadzenia statystyk. W połączeniu z odpowiednią dla naszych potrzeb fotowoltaiką możemy jeździć praktycznie za darmo.